“Są książki na świecie, które po przeczytaniu absolutnie zmieniają Twój światopogląd. Są takie, o których szybko zapominasz, ale te które wpływają, inspirują i nigdy nie zostaną zapomniane.
Dla mnie taką książką okazała się podróż poprzez życie Elizabeth Gilbert w „Jedz, módl się, kochaj”.
Książka trafiła do moich rąk ciekawą sytuacją. Robiąc zakupy w jednej z olsztyńskich „Biedronek” stanęłam w kolejce przed kobietą, która w ręku trzymała wspomnianą książkę. Podczas gdy film robił furorę, posiadał fantastyczne recenzje, ja postanowiłam zawrócić do działku z książkami, by poszukać jej. Tego samego dnia usiadłam na balkonie, kupionego rok wcześniej mieszkania, a które czekał ogromny remont, nalałam sobie lampkę winka, zapaliłam świeczki, włączyłam ścieżkę dźwiękową z filmu i… zanurzyłam się w życiu Elizabeth.
Opis tej książki poruszył moją wyobraźnię, i już na samym początku wzruszył. Poczułam, jakby autorka pisała… o mnie. Dokładnie czułam emocje, które przeżywała bohaterka, odczuwałam każde myśli, jakby były one moje. I oświeciło mnie… ileż kobiet będzie się identyfikować z tymi przeżyciami, ile z nas zmierzyło się z trudem rozstania, chęcią podróży, odkrywania tego, co nieznane.
I tak zaczęła się moja przygoda.
Miałam wówczas 26 lat i mieszkałam w kupionym na kredyt mieszkaniu, którego czekał gruntowny remont, do którego nie mogłam się w ogóle zabrać z wielu powodów: brak większych środków finansowych, brak motywacji, zima i pytanie: “dla kogo miałabym robić ten remont?”.
Olsztyn wówczas wydawał się idealnym miejscem do życia: miasto studentów, firm produkcyjnych, pozytywni ludzie, rodzina, a mi wiecznie czegoś brakowało. Właśnie zakończyłam relację, która pod koniec, dla każdej ze stron była bardzo toksyczna, więc poczułam ogromną ulgę i zrozumiałam, że teraz mogę w zasadzie robić wszystko. I tutaj pojawiło się pytanie: WSZYSTKO? Czyli co? ….
Odpowiedzi na to pytanie szukałam bardzo długo. Moja droga trwa do dzisiaj i w zasadzie wydaje się nie mieć końca. Czy jest to pozytywne czy nie, to okazuje się być zależne wyłącznie od moich myśli: czy są one pozytywne czy też nie.”
I to mój pierwszy rozdział książki, którą rozpoczęłam pisać, a wierzę, że w ciągu maksymalnie dwóch lat zostanie ona opublikowana. Mam tak wiele historii do opowiedzenia Wam… osobom, które prawdopodobnie miały podobne wydarzenia, przeżycia, emocje, a jednak nie potrafią dziś odnaleźć balansu.
Jeśli jesteście w podobnych sytuacjach, poszukiwania, napiszcie do mnie. Z ogromną chęcią wysłucham Waszych historii i przeczytam pierwszy rozdział Waszej książki.