Co robić wieczorem w Sankt Petersburgu? To był czwartek w Sankt Petersburgu. Zaplanowałam cały dzień i wspólnie z moją najlepszą przyjaciółką traktowałyśmy siebie tego dnia jak księżniczki i podróżowałyśmy Uberem po całym mieście.
Co robić wieczorem w Sankt Petersburgu z mamą?
Ja i moja mama, my we dwie, w obcym mieście, tylko ona rozumie szlaczki rosyjskie, a ja rozpoznaję teren dzięki internetowi, wspólna kolacja, koncert (miał być jazzowy, wyszła bossa nova), to był jeden z lepszych dni spędzonych z moją najlepszą przyjaciółką.
Razem powędrowałyśmy (haha pojechałyśmy dzięki Uberowi i jego cenom: bez kitu 10 zł na przejazd 15 minutowy) najpierw do kluczowego miejsca Sankt Petersburga, czyli do Soboru Zmartwychwstania Pańskiego. Miejsce, w którym został zamordowany Aleksander II jest nazwany Cerkwią na Krwi, z powodu tego wydarzenia. Budowla nie tyle zachwyca, co szokuje. Piękne kolory, przepych kolumn nie jest niczym w porównaniu do bogato zdobionego wnętrza. Ponieważ zazwyczaj od godziny 10 jest możliwość zwiedzania, warto wybrać się nieco wcześniej, by zająć kolejkę do kupna biletu lub… kupić poprzez automaty stojące obok kas (oszczędność czasu). Wejście nie było drogie, około 40 zł, ale zdecydowanie jest to miejsce, którego nie można przegapić i nie wejść do środka. Mozaiki są wręcz magiczne… Kolory, sceny z Nowego Testamentu, stworzone z 20 rodzajów kamieni, naprawdę robią ogromne wrażenie na każdym. Polecam więc spędzić kilka chwil na obejrzeniu tych wspaniałości.
Będą w pobliżu Feberge nie było mowy, by nie wejść do tego Muzeum i nie przyjrzeć się bliżej zastawom, przybornikom, cygaretkom, ale przede wszystkim wspaniałym prezentom – jajkom wielkanocnym, darowanym w rodzinie carskiej. Miliarder i kolekcjoner, Wiktor Wekselberg, otworzył to specjalne muzeum, dzieląc się częścią kultury rodziny carskiej.
Po zachwytach, przyszedł czas na przepłynięcie rzeki, by znaleźć się w Soborze św. Piotra i Pawła, obecnym grobowcu rodziny Romanowów. To dopiero było przeżycie. Stanąć w miejscu, w którym są pochowani carowie i rodzina carska. Niesamowite uczucie. Historia na moich oczach. Dopiero podczas podróży, zwiedzania, widzimy jak historia z podręczników staje się rzeczywista.
Przekraczając rzekę spacerkiem, stwierdziłyśmy, że zasługujemy na odpoczynek, po którym dzięki koleżance poznanej w Barcelonie (swoją drogą świat bywa przewrotny, poznałam Marię w Barcelonie, a spotkałyśmy się na kolacji w Sankt Petersburgu) trafiłyśmy do fantastyczniej restauracji Gosti przy Malaya Morskaya, która oczarowała muzyką na żywo, pysznym jedzeniem i wyjątkowo dobrym gruzińskim winem W wesołym nastroju, za sugestią Marii, pojechałyśmy znów Uberkiem, do jazzowej knajpki – 48 Chairs przy znanej ulicy Rubenstein, by posłuchać muzyki… Bossa Novy.
I w ten sposób zakończyłam wspaniały dzień z moją mamą, którego tak bardzo mi brakowało. Obie podróżujemy za pracą, nie widzimy się tak często, więc spędzając jeden cały dzień razem, był wisienką na torcie “rosyjskim”. Polecam takie wyjazdy, spotkania rodzinne, by nie tylko budować wspomnienia, ale również by spędzić ze sobą czas i poznać siebie nawzajem w różnych sytuacjach